czwartek, 18 czerwca 2015

Niagara Falls

We wtorek rozpoczęła się nasza podróż do jednego z największych wodospadów na świecie.  Ścisnęliśmy się wszyscy, pięć osób, w samochód, który wypożyczyła moja Mama z Moniką. Ja siedziałam po środku, na tylnym siedzeniu przez większość  czasu; co dało znaki w Buffalo. Nie musieliśmy tam wynajmować hotelu, ponieważ siostra Warrena, Nancy, ma tam dom i nas ugościła. W trakcie drogi poszliśmy do mojego ulubionego Fast Fooda – Wendy’s. Niestety, one go nie polubiły, a Monika miała nawet miała małe zatrucie żołądkowe. Stwierdziliśmy, że już tam nie pójdziemy :/  Dojechaliśmy na godzinę dziewiątą do Nancy, przedstawiłam je sobie; troszkę porozmawialiśmy, ustaliliśmy co robimy w środę i poszliśmy spać. 
Rano wstaliśmy, Warren zrobił wafle i zebraliśmy się do pojechania do Niagary, co zajęło nam z 30 minut.  Wcześniej ustaliliśmy, że popłyniemy łódką, zobaczyć z dołu wodospad, a później zobaczymy  wszystkie punkty widokowe wzdłuż Niagary. Muszę was ostrzec, kiedy idziecie na łódkę, będziecie bardzo mokrzy ale to bardzo. Są piękne widoki z dołu, można zobaczyć tęczę i ptaki krążące nad rzeką. Przed wejściem na pokład dostaje się niebieskie kurtki przeciwdeszczowe. Przy samych wodospadach jest bardzo wietrznie i mokro. Zawiązałam paręnaście supłów na tej kurtce, bo strasznie się miotała i była za duża. Same wodospady są przepiękne, pokazują swoją moc. Jest tam punkt, zwany podkową końską, gdzie pare wodospadów kształtuje podkowę. Kiedy podpływa się tam woda pryska na wszystkie strony, nie ma sposobu jak zrobić zdjęcia w  tym miejscu. Kiedy wróciliśmy na ląd, podeszliśmy pod sam wodospad. Według mnie nie opłacało się tam iść, ponieważ jeszcze bardziej byliśmy mokrzy i tak samo jak wcześniej nie zrobiliśmy żadnych zdjęć. Po drugiej stronie wodospadu, było miejsce, gdzie można było wejść całemu do spadającej wody. Później poszliśmy zjeść obiad, który był strasznie drogi na to co dostaliśmy i nie dobry. Nie idźcie do budynku, gdzie są sprzedawane wszystkie kuchnie świata, jest drogo i nie za dobrze. Już lepiej pójść do Hard Rock Cafe po drugiej stronie ulicy.  Bardzo polecam pójście na trzy wyspy sióstr. Praktycznie można stanąć na środku rwącej rzeki. Spotkałyśmy też tam polaków i się przywitałyśmy. Widoki są niesamowite, przepiękne, wręcz nie mam słów, które to można by było opisać. Niestety wszystko jest drogie ale wart swojej ceny.  Następnego dnia rano pojechaliśmy w drogę powrotną do domu.

Po drodze zatrzymaliśmy się w Cleavelant , w muzeum Rock & Rolla. Bardzo polecam, wejście jest za 20 dolarów. Można tam poczytać o historii rocka i o słynnych wokalistach i grupach muzycznych, jak również posłuchać muzyki i zobaczyć stroje z różnych stylów muzyki. Same muzeum jest umieszczone w trójkątnym ostrokącie z dużymi szybami. Pod sufitem są umieszczone kolorowe samochody i hot dog ;) Bardzo mi się tam podobało. W domu byliśmy na godzinę 23. Od razu poszliśmy spać, bo rano musiałam pożegnać się ostatni raz.


Moja Mama, ja i Monika




Warren i Robin










Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz