piątek, 29 sierpnia 2014

Football Game

Dzisiaj byłam nad jeziorem. Nie pamiętam dokładnie jak się nazywa ale znajduje się w Indianie. Kolejne miasto do odhaczenia na mapie ;) Było bardzo ciepło ale z dnia na dzień stopniowo się ochładza. Teraz ( 22.30) jest z 17 stopni Celsjusza. Świetnie się bawiłam. Pojechaliśmy tam z Lorizą. Robin i Warren pokazali nam miejsce, gdzie w zimie będę zjeżdżała na sankach (ale takich wyścigowych). Chciałyśmy sobie kupić lody, a potem pójść na rowery wodne ale dla nich jest już poza sezonem i wszystko jest zamknięte :/  Bardzo dobrze się dogadujemy z Lorizą :) Jutro idziemy razem na trening siatkówki. Kiedy skończyłyśmy się kąpać, pojechaliśmy na bardzo dobre lody.
O 19 miał zacząć się mecz footballu :) Szybko zjadłam obiad, przebrałam się i pobiegłam na boisko. Myślałam, że będzie sporo ludzi, więc byłam zaskoczona, kiedy zobaczyłam ich niewielką ilość. Spotkałam się z Lorizą i zaczęłyśmy oglądać. Na początku nic nie rozumiałam, więc było nudno. Ale potem, gdy zaczęliśmy wygrywać, było interesująco:) Krzyczałyśmy GO RANGERS!!! Kupiłam sobie bilet roczny, na wszystkie mecze ^^ Widziałyśmy cheerleaderki, ale niestety nie maskotkę szkoły...
Mój pierwszy mecz i wygraliśmy! Jutro pierwszy trening siatkówki, trzymajcie kciuki ;)



WYGRALIŚMY


nasi są w czerwono-złotych strojach

Ola
                                                                                  




środa, 27 sierpnia 2014

Greenfield Village

Greenfield Village - jest to miasteczko (trochę podobne do skansenu w Polsce), gdzie domy ustawione są epokami i można zobaczyć, jak żyli ludzie w tamtych czasach. Przebrane osoby wykonują pracę ludzi z np: 1850 roku. Dookoła parku ( miasteczka) jeździ kolejka, którą można się przejechać za 17 dolarów. Widziałam stare maszyny, lokomotywy, które były używane w tamtych czasach. Najbardziej zainteresowała mnie historia Edisona ( on wynalazł żarówkę, telegraf i telefon). W jego domu pracowało około 16 mężczyzn! Jego żona z 10 letnią córką sprzątały, gotowały im. Ale nie było łóżek dla wszystkich, więc mężczyźni spali po 3 osoby w jednym łóżku i nie znali siebie nawzajem. Dla mnie niezbyt miłe.
Wszyscy ludzie, którzy tam pracują ubierają się i mówią w języku sprzed epoki. Jak turysta wyciągnął aparat, żeby zrobić sobie zdjęcie z pracownikiem Greenfield Village, on odpowiedział, żeby zabrał te diabelstwo, bo nie ufa tym narzędziom, jeszcze może komuś coś zrobić hahahaha
Poszliśmy też do "sklepu", gdzie można przymierzać kapelusze z piórami, ptakami itd. Było bardzo zabawnie
Tam spędziłam z 7 h, potem pojechaliśmy na bardzo dobrą pizze (no chyba, że byłam tak głodna, dlatego była smaczna ;) ) do Cottage Inn Pizza.
Dzisiaj mam mieć szczepienie za nim pójdę do szkoły :/ Wczoraj się zapytałam, żeby się upewnić, czy na pewno dzisiaj ale zamiast powiedzieć shot (zastrzyk), powiedziałam shoot (strzał). Robin i Warren dziwnie się na mnie popatrzyli, a ja nie wiedziałam o co chodzi, dopiero potem, jak przestali się śmiać mi powiedzieli, że nie chcą mnie zastrzelić, tylko dać szczepionkę ;)


garnki
Tak wyglądały domy w tamtych czasach ( w Stanach nadal takie są)

owieczki z góry
                                                                                 

Nici, z których tworzyli tkaniny.

Urządzenie do robienia materiałów.

wytapianie szkła i formowanie wazonów i innych


druk
plakaty
Robin i ja
ta dobra pizza na zakończenie

Ola



















wtorek, 26 sierpnia 2014

Kościół luterański, szkoła i jezioro



Wczoraj byłam nad jeziorem, poznałam tam dwie inne exchange studentki. Jedna jest z Brazylii (Luiza), a druga z Hiszpanii. Z Luizą będę chodziła do szkoły. Mamy połowę przedmiotów razem ;) Jej host rodzice mają motorówkę, do której można przyczepić takie kółko z tyłu i trzeba się bardzo mocno trzymać, żeby nie spaść! Uwielbiam to, byłam chyba 3 razy. Poznałyśmy tam Zaca, który będzie chodził z nami do szkoły. Gra w amerykańską piłkę nożną. W czwartek będzie mecz, na który się wybieramy ;) W piątek wreszcie będę grała w siatkówkę!
Dzisiaj byliśmy w szkole, żeby poznać nauczycieli. Wszyscy są bardzo mili i uśmiechają się do ciebie ;) Pan od historii już powiedział, że nie lubi zadawać prac domowych hahah Dostałam dzisiaj moją szafkę i mam problemy z otwieraniem jej. Już dowiedziałam się co to jest zoologia. To nie tylko nauka o zwierzętach ale także będziemy kroić serca zwierząt i inne organy. Zobaczymy jak będzie, czy nie będę chciała tego zmienić.
Wczoraj byłam w kościele luterańskim. Jest nieco inny od katolickiego. Oni nie klęczą, kiedy podaje się znak pokoju obchodzi się cały kościół (ale mają tylko 10 osób). Przy komunii wystawia się rękę po opłatek i potem zamacza się go w winie. Generalnie wspólnota, czyli te 10 - 15 osób zbiera pieniądze na gaz, wodę w kościele i pastora. Jest trochę inaczej...
Widziałam dzisiaj farmy Amiszów. Oni nie używają elektryczności, jeżdżą dorożkami z końmi. Dzisiaj jeden z nich, kiedy przejeżdżałyśmy z Robin obok pomachał do mnie (trochę za długo patrzyłam się na dorożkę i w to, co byli ubrani hihi).




To zdj z internetu

Ola

niedziela, 24 sierpnia 2014

Grand Rapids

Dzisiaj byliśmy w Grand Rapids. Jest to druga największa miejscowość w Michigan. Pierwsza to Detroit ;) Na  początku poszliśmy na event, gdzie sprzedawane były narzuty na łóżka. Robin szyje je i dzisiaj chciała zainspirować się czymś z wystawy. Spędziliśmy tam z 6h. Jakieś panie uszyły nie wiem jak to nazwać (takie coś na ścianę) hahah i robiły to przez 6 LAT!!! Tam kupiłam sobie pilniczek do paznokci haha Patrzyłam też na korony :)
Następnie poszliśmy zwiedzić miasto. Kiedy wyszliśmy z hali od razu natrafiliśmy na ta ta ta dam POLSKI FESTIWAL! Śpiewali polskie piosenki po angielsku, sprzedawali koszulki, wyroby szklane i była też część historyczna (gdzie popisałam się swoją wiedzą na temat historii polski ). Robin kupiła mi koszulkę z napisem "Polish Princess", a ja sobie z "The party doesn't start until the KIEŁBASA comes out!" Warren i Robin kupili sobie wyroby szklane i wtedy zauważyłam, że pani przy stoisku nie ma amerykańskiego akcentu, więc podeszłam zapytać skąd jest. Powiedziała, że mieszka w USA ale urodziła się w Polsce i tak dalsza rozmowa przeszła na język polski ;) Tak samo było w części historycznej hahah Tylko, że z panem.
Potem pojechaliśmy do centrum handlowego. Tam kupiłam sobie białe conversy (niestety nie mają już połówek :/ w rozmiarach), przymierzałam też bordowe vansy. Sprzedawca powiedział, że bardzo ładnie w nich wyglądam ( You look cute in this). Moje pierwsze cute hahah Spodobał mu się mój kolor paznokci haha Kupiłam sweter z kolekcji Bethany Moty, szkicownik i szorty. Potem pojechaliśmy coś zjeść. Zamówiłam łososia w sosie z mango (pycha) z frytkami.
Wszyscy mówią mi powodzenia w Stanach. Nawet podczas tego eventu, kiedy opowiadałam jakiemuś panu skąd jestem dał mi broszkę z kolorami ameryki :) Tak wyglądał dzisiejszy dzień ^_^











Polska


Ola







sobota, 23 sierpnia 2014

Pierwsze dni

Jestem w stanie Michigan już od 1 dnia, wczoraj przyleciałam samolotem o godzinie 18. Mój samolot miał "małe" opóźnienie. Spędziłam na lotnisku w Detroit z 6 godzin, a miałam być tam tylko przez 3 h :/ Na lotnisku miałam mały kryzys. Myślałam sobie, że zaraz wejdę do samolotu i to będzie ostatnia prosta do host rodziny. To mnie przeraziło... Robin i Warren odebrali mnie z lotniska i pojechaliśmy zjeść coś typowo amerykańskiego. W restauracji zamówiłam sałatkę (tak wiem typowo amerykańskie) ale była wielka. Do picia wzięłam shake z cukierkami był dobry ale strasznie słodki. Wszystko tutaj jest słodkie :/ Potem pojechaliśmy do mojego pierwszego w Stanach centrum handlowego. Są bardzo podobne do polskich sklepów. Conversy kosztują tutaj 44 dolary, czyli jakieś 130zł! W Reading byliśmy na godzinę 23.30.
Następnego dnia obeszłam miasteczko z Warrenem, poszłam zarejestrować się w szkole. Dyrektor wybrał już za mnie przedmioty: zoologie (naukę o zwierzętach). literaturę angielską, plastykę, matmę, historię USA i w-f. Ze sportów wybrałam siatkówkę i byłam dzisiaj już na ich treningu ale na razie tylko patrzyłam, bo mogę zacząć trenować dopiero od środy. Nie wiem dlaczego... Te dziewczyny były bardzo miłe. Mówiły, że podoba się im moje imię i czy przyjdę następnym razem ;) Pod koniec zajęć liczyłam z nimi piłki i krzyknęłyśmy: GO RANGERS!!! Rozmawiałam też z senorami. Wszyscy wiedzą jak się nazywam i skąd pochodzę hahah
Pierwszy dzień był dla mnie bardzo trudny nawet jeśli robiłam dużo rzeczy. Bardzo tęsknię za domem i na początku pomyślałam co ja zrobiłam?! Po co tu przyjechałam!? Ale teraz jest lepiej :) Jutro jedziemy do Grand Rapids (miejscowość) na zakupy i na jakieś targi, czy pokazy. W niedzielę do kościoła, a potem na zakupy. W poniedziałek idę zobaczyć trening, a potem do parku wodnego z Lorizą ( exchange student z Brazylii) jeśli będzie chciała, bo jeszcze jej nie poznałam haha A podobno byłyśmy razem w Nowym Jorku hahah We wtorek, jest mecz siatkarski, na który zostałam zaproszona ;) Potem już nie pamiętam co będę robiła






prezenty od hostów

Ola






czwartek, 21 sierpnia 2014

NYC

Drugi dzień - orientation w Nowym Jorku :)
Dzisiaj po śniadaniu oglądaliśmy prezentację na temat naszej wymiany. CIEE zapewniało nas, że możemy dzwonić do nich, kiedy chcemy i  w każdej sytuacji. Potem dzieliliśmy się na mniejsze grupy ( byłam w Blue Team ). Na początku musieliśmy założyć opaski na oczy przed wejściem do sali. Trzymało się jedną ręką liny i trzeba było znaleźć wyjście z kółka. Co parę minut ktoś pytał się, czy potrzebujemy pomocy. Po 10 minutach chodzenia kazali nam zdjąć opaski. Oczywiście jedynym wyjściem z kółka było poproszenie o pomoc ;) Sprawdzali, czy gdybyśmy mieli trudną sytuację, czy zapytalibyśmy o nią. Potem przedstawiliśmy się i graliśmy w różne gry.
Do NY dotarliśmy na godzinę 13. Naszym pierwszym punktem był Empire State Building.  Weszliśmy na samą górę i robiliśmy dużo zdjęć ;) Następnie odwiedziliśmy sklep z pamiątkami. Kupiłam 15 pocztówek i 2 koszulki z napisem: I love NYC. Kolejnym punktem podróży była wycieczka statkiem i obejrzenie Statuy Wolności. Końcowym punktem była restauracja na Times Square. Wróciliśmy do hotelu na ostatnie spotkanie przed naszymi lotami.
Wiem, że wolicie oglądać zdjęcia, więc wstawiłam ich więcej:

Widok z Empire State Building








Ola










środa, 20 sierpnia 2014

NYC pierwszy dzień

Wstałam dzisiaj o 3 rano. Byłam trochę zdenerwowana ale bardzo się cieszyłam, bo za 3 godziny miałam wyruszyć w podróż, na którą czekałam przez ostatnie dwa lata. Na lotnisko przyszłam 2 h przed wylotem. Ostatnie uściski z rodziną i przyjaciółmi... Zrobiło mi się trochę smutno ale od razu pomyślałam o tym, że za parę godzin będę w NYC. Przy wejściu na pokład samolotu znalazłam Marysię Krasowską ( blog ). Weszłyśmy i zajęłyśmy miejsca. Podróż minęła bardzo szybko, cały czas rozmawiałyśmy hahah Zrobiłam zdjęcia jedzenia, które nam podawano. Kiedy stuardess rozdawał ciastka i już po nie sięgnęłyśmy to szybko zabrał nam spod nosa. Potem odszedł i zaraz zawrócił i zaczął się śmiać :)
Bez żadnych opóźnień wylądowałyśmy o 8 w Amsterdamie. Miałam 5 godzin do następnego lotu, więc najpierw odprowadziłam Marysię na jej lot, potem poszłam się przejść po lotnisku. Jest ogromne! Godzinę przed odlotem, stwierdziłam, że trzeba znaleźć gate. Oczywiście poszłam w złą stronę, ale szybko zawróciłam i dotarłam na miejsce. Pan przy sprawdzaniu biletów pytał mnie po co jadę do USA, co tam będę robiła i czego się uczyła. Pół godziny później siedziałam już na swoim miejscu w samolocie, czekając na 8h lot. Obejrzałam z 4 filmy, mieliśmy małe turbulencje, ale lot minął spokojnie. Na Newarku bez problemu znalazłam osoby z CIEE, pojechalismy do hotelu zameldować się. Jestem w pokoju z moją koleżanką (polką) i Szwajcarką:) Poznałyśmy trochę osób przez mojego kolegę z Włoch ( vlog ). Zjedliśmy kolację, jeszcze rozmawiałyśmy z Norwegiem i poszłyśmy do pokoju. Teraz siedzę na bardzo miękkim łóżku i patrzę na Nowy Jork przez okno. Niesamowity widok! Nie mogę doczekać się jutra, kiedy będziemy go zwiedzać ;)






Nie wierzę, że to już się dzieje :)

Ola