niedziela, 22 marca 2015

St. Ptrick's Day

Piszę ten post z opóźnieniem, ponieważ Dzień Św. Patryka był 17 marca. Jest to święto pochodzące z Irlandii - dzień wolny od pracy. Tradycją jest ubieranie się na zielono. Zieleń to narodowy kolor Irlandii i symbolizuje kończynę, która jest przypisywana św. Patrykowi. Irlandczycy organizują różne festyny i imprezy na to właśnie święto. Podobno św. Patryk za pomocą trzylistnej koniczyny wyjaśnił dogmat o Trójcy Świętej, nie mogli oni zrozumieć, jak to jest możliwe, że są Trzy Osoby Boskie, a jednocześnie są one jednym Bogiem. Inną tradycją jest picie whiskey, której szklanka zwie się "dzbanem Patryka."
W różnych krajach jest serwowane zielone piwo, a tradycyjnym daniem jest kukurydziana wołowina z kapustą. Robin ją przygotowała, żeby uczcić ten dzień i nie byłam zachwycona ta potrawą.
Wszyscy w szkole byli ubrani na zielono i pomimo tego, że szkoła niczego nie organizowała, każdy miał dobry humor.




Ola

Bloomington, Indiana and my birthday

Tak wiem, wiem znowu długo nie pisałam ale w ostatnim czasie w sumie sporo się dzieje. Zacznijmy od tego, że pogoda jest co raz ładniejsza, od -25 stopni Celsjusza do 10 stopni na plusie. Co jest dużą zmianą. Zmieniliśmy również czas na letni. Teraz pewnie się dziwicie, że tak wcześnie. W Stanach przesuwa się zegarki wcześniej. Skończył się także sezon sportów zimowych i już od poniedziałku zaczął następny. Tym razem biorę udział w sportach olimpijskich czyli TRACK. Będę rzucała dyskiem i skakała o tyczce. Już nie mogę się doczekać, ponieważ teraz trenujemy na siłowni. Wiosenne sporty są najlepsze, bo znasz już ludzi i tylko zawiązujesz bliższe kontakty :) Chyba to będzie mój ulubiony sport.
W środę 4 marca wyruszyliśmy w pięciogodzinną drogę do Bloomington w Indianie. Mieszkaliśmy w motelu z basenem i jedliśmy tam śniadania. Przyjechaliśmy do tego miasta, ponieważ Robin miała zajęcia z szycia przez 2 dni. W czwartek chodziliśmy po muzeach, dowiedziałam się trochę więcej o historii Stanów Zjednoczonych. Byliśmy w bardzo dobrej restauracji Irish Lion (www.irishlion.com). Generalnie do restauracji z barem można wchodzić tylko od 21 roku życia. I nas wpuścili :) Nawet nie zapytali mnie o dowód co jest dziwne... Przy barze były powieszone długie szklanki na piwo. Można było słuchać irlandzkiej muzyki. Nastrój dopełniały powieszone na ścianach zwierzęta. Poszliśmy na zakupy do galerii handlowej, nic nie kupiłam tym razem. Potem zjedliśmy pizzę w najlepszej pizzerni w mieście (podobno).
6 marca były moje urodzinki 17 ^^ Z Warrenem odwieźliśmy Robin na zajęcia i sami poszliśmy zobaczyć miejskie sklepiki. Znaleźliśmy nawet piekarnię z normalnym chlebem! Wiecie jak się ucieszyłam?! HAHAHA Poszliśmy też na uniwersytet IU, który jest bardzo popularny.  Jego kolory to biały i czerwony :) Budynki są duże i stare, wyglądają jak małe zamki. Na lunch poszliśmy do indyjskiej restauracji. Nie wiem dlaczego jem tak mało indyjskiej kuchni ale na pewno to jest  pikantne jedzenie. Wróciliśmy na chwile do hotelu i o 19 pojechaliśmy do Red Lobster. Niestety musieliśmy czekać godzinę, żeby usiąść przy stoliku. Zamówiłam makaron z homarem, małżami, krewetkami i inną rybą. Ale to jedzenie było przepyszne. Podczas kolacji, kelnerzy podeszli i zaczęli śpiewać mi sto lat :) To był naprawdę dobry dzień. Pod koniec Robin i Warren wręczyli mi prezent, dostałam płyn pod prysznic i balsam do ciała z Bath and Body Works, piękną kartę i pamiętnik. Tata kupił mi buty New Balance 574 burgundy i wysłał w paczce :) W środę poszłam na zakupy po okolicznych sklepach. Bardzo dobrze się bawiłam, kupiłam spódnicę, sukienkę, okulary przeciwsłoneczne, bieliznę i bluzę IU. Wieczorem wrócilismy do domu.
Mam nadzieję, że wy też mieliście dobry weekend :)


Red Lobster


Meksykańska restauracja









plastyka






Ola