środa, 3 września 2014

High School - pierwszy dzień

Wczoraj wróciliśmy od rodziny Warrena. Pływałam w jeziorze Michigan ;) Pierwszego dnia poszliśmy na śniadanie do straży pożarnej, na pancakes. Zrobili akcję charytatywną, żeby nazbierać pieniądze na wydatki straży. Generalnie dobrze się bawiłam.
Dzisiaj byłam pierwszy dzień w amerykańskiej szkole. Przyznam denerwowałam się, ale teraz nie wiem czym. Wszyscy są bardzo mili i pomocni. Na zoologii nauczyciel rozdawał skittles. Następnie tyle kolorów ile dostałeś musiałeś odpowiedzieć na pytania np: jeśli mógłbyś mieć przez 1 dzień super moc, co to by było. Dowiedziałam się, że w ten piątek będę miała pierwszy test z wiedzy o zasadach, które panują w klasie (dziwne). Mam 4 minuty, żeby przejść z klasy do klasy i zahaczyć o szafkę. Nauczyciele są bardzo mili i zabawni. Lubią opowiadać dowcipy i śmiać się z uczniami.
W szkole można nosić shorty, malować się, malować paznokcie itd. Dzisiaj widziałam dziewczynę, która miała zrobione loki jak na bal, a kiedy zapytałam ją czy to na jakąś okazję powiedziała, że  nie, do szkoły...
Jeszcze nie zauważyłam nikogo w piżamie hahah Loiza miała dzisiaj problemy z szafką, więc jej pomogłam ale też nie otworzyłam :/ Poprosiłam jakiegoś chłopaka o pomoc, okazało się, że to nie była jej szafka ale też nie otworzył. Spróbowałam znowu i się udało! Ja dziewczyna z Polski otworzyłam, a ten chłopak nie mógł.
Jedzenie na stołówce nie jest zbyt dobre i już tęsknię za naszymi polskimi daniami.
Po szkole mam siatkówkę (2h), jutro zobaczymy, czy jestem w drużynie. Bardzo bym chciała i coraz lepiej mi idzie. Następny post napiszę, gdy zrobię coś ciekawego ;)
cynamonowe bułeczki (są pyszne, chociaż na zdj tak nie wyglądają)


Warren, Robin i ja
 
Straż pożarna

Miejsce, gdzie jedliśmy pancakes


Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz