Następnego dnia wyjechałyśmy z Las Vegas i pojechałyśmy do
Zion National Park, jest to około 3 godziny drogi. Sam przejazd jest
przepiękny. Po obydwu stronach drogi roztaczają się wysokie góry, z różnymi
kolorami . Nie wiem dlaczego ale kiedy tylko wsiadamy do samochodu od razu idę
spać. Do wjazd do Zion
trzeba zapłacić 25 dolarów. My zdecydowałyśmy się na ostatnią trasę w wąwozie –
przejście rzeką. Można kupić specjalne buty i laskę żeby podpierać się będąc
już w rzece. My się na to nie zdecydowałyśmy i poszłyśmy tak jak większość
ludzi w normalnym obuwiu. Za to specjalne trzeba się wrócić do miejscowości i
zapłacić 25 dolarów. Chociaż laska była by przydatna. My sobie bez nich
poradziłyśmy. Wzięłyśmy busa, który
prowadzi na sam koniec. Widoki były przepiękne, ale nawet zdjęcia tego nie
oddadzą; musicie sami tam pojechać. Na początku wejścia do rzeki było bardzo
dużo ludzi, ale z czasem zostawało tylko parę. Nurt rzeki stał się rwący i było
więcej kamieni. Bardzo mi się to
podobało, ponieważ miałam takie uczucie, że chodzenie w rzece w górach nie jest
zabronione. Tylko jedna uwaga, jeżeli się tam wybieracie, zabierzcie ze sobą
takie buty do wody z twarda podeszwą.
Ja pierdziele, ile bzdur na tym blogu. Post o tytule grand canyon a Ty piszes o Bryce! I wciskasz ciemnote ze to to samo.ogarnij sie! Co to za klamstwa ze w godzine weszlas na angels landing! Nawet poprawnie nazwy nie umiesz napisac, po roku w usa! Wstyd!
OdpowiedzUsuń