niedziela, 19 kwietnia 2015
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
Charleston, South Carolina
Tydzień temu rozpoczęła mi się przerwa świąteczna. Tak tutaj amerykanie dostają tydzień wolnego przed świętami Wielkanocnymi. W Polsce mamy tylko poniedziałek wolny! Naszym celem podróży tym razem było miasto Charleston w Południowej Karolinie. Wyruszyliśmy w sobotę "rano," bardziej po południu po częstych powrotach do domu, ponieważ nie pamiętaliśmy żeby wziąć niektóre rzeczy. Spędziliśmy dwa dni w samochodzie, przejeżdżając przez Indianę, Ohio, Kentucky, Tennessee, Północną Karolinę aż do Południowej. Przejechaliśmy również przez Smoky Mountains. Na noc zatrzymaliśmy się w motelu przy autostradzie. Również wstąpiliśmy do bardzo dobrej restauracji z naleśnikami i omletami amerykańskimi, które były przepyszne! Przejeżdżając przez różne stany, zmieniała się temperatura od drastycznie niskiej w Michigan, do całkiem wysokiej w Południowej Karolinie. Kiedy w końcu przyjechaliśmy do Charleston była godzina 12 w nocy, więc szybko poszliśmy spać. Pierwszego dnia pojechaliśmy zwiedzać domy z okresu wojny Domowej; one były cudowne, bardzo duże, położone na pięknych brukowanych ulicach. Z Robin mówiłyśmy, że kiedyś jedna z nas kupi jeden z domów i zaprosi drugą na przynajmniej tydzień; zobaczymy czy będzie nas stać, ponieważ najtańszy dom kosztuje około 1 miliona dolarów :/ Na razie musimy zadowolić się zdjęciami haha
The Battery - ulica położona przy rzece, bardzo piękna; na której rosną palmy i zbudowane są bajeczne domy :) Również był to obronny falochron podczas wojny cywilnej.
The Battery - ulica położona przy rzece, bardzo piękna; na której rosną palmy i zbudowane są bajeczne domy :) Również był to obronny falochron podczas wojny cywilnej.
Najnowsze wydarzenia:
W ostatnią środę Robin, Warren i ja pojechaliśmy do Detroit,
żeby obejrzeć Tigers Baseball Game. Również dlatego, że chór szkolny z mojego
miasteczka śpiewał hymn narodowy na stadionie. Zostali wytypowani spośród
tysiąca szkół i wszyscy są bardzo dumni. Gra mi się w sumie tak średnio
podobała ale atmosfera na stadionie była genialna. Jest tam bardzo dużo sklepów
z rzeczami do baseballu i z jedzeniem, które nie kosztuje mało. Było tam bardzo
dużo ludzi, którzy pili piwo w wysokich kielichach. Były tam sprzedawane lody i
popcorn, hot dogi cokolwiek człowiek by sobie zamarzył. Niestety pogoda nam nie
sprzyjała; było bardzo zimno i wietrznie. Spędziliśmy tam z 3 godziny i
wyruszyliśmy do Lancing, ponieważ na 7.30 zarezerwowaliśmy bilety do opery na
„Upiora w Operze,” co okazało się
bajecznym spektaklem. Bardzo mi się podobało. Muzyka, stroje, tańce, aktorzy
wszystko było genialne. To był jeden z najlepszych spektakli na które poszłam.
Tutaj jest link do strony: . Co było
śmieszne to, że nie mieliśmy czasu przebrać się w eleganckie ubrania, więc
poszliśmy w butach sportowych i dżinsach hahah Pierwszy raz kiedy poszłam tak
ubrana do opery. Ale co mnie zdziwiło, że nie byliśmy jedyni ubrani na
sportowo!
Zaczął się też nowy sezon sportowy, tym razem robię track
(sporty olimpijskie), rzucam dyskiem i
kulą. Całkiem mi się to podoba, chociaż nie jestem zbyt dobra w tej
dyscyplinie. Ostatni sezon jest najlepszy, ponieważ znasz już ludzi i tylko
zawiązujesz z nimi lepsze kontakty J
Krab, który był pyszny ale żeby go połamać i otworzyć
zajęło mi dwie godziny
Słynna fontanna w kształcie ananasa.
Plaża
Maria i Linda - statki, które nawet teraz są używane.
Załoga pływa z Europy do Ameryki przez 3 miesiące.
Ola
Subskrybuj:
Posty (Atom)